niedziela, 7 lutego 2010

Wolnomularstwo a religie, w odpowiedzi na głos Czytelnika

Drodzy Czytelnicy,

Na wstępie dziękuję tym z Was, którzy dalej śledzą losy tego blogu (a nie bloga, jak sugerował jeden z wpisów - "blog" jako rzeczownik męski nieżywotny poprawnie zasługuje na końcówkę "u" - wbrew potocznej praktyce). Jestem świadom, że powinien być on uzupełniany częściej. Głos ponaglenia odebrałem nie tylko w Waszych komentarzach, ale i w mojej własnej Loży. Dlatego postanowiłem narzucić sobie większą dyscyplinę i pisać przynajmniej raz na dwa tygodnie, z tendencją ku pisaniu raz na tydzień.

Dziś piszę w odpowiedzi na jeden z komentarzy (pozwalając sobie w paru miejscach rozszerzyć temat) Czytelnika o pseudonimie "Raven". Oto fragment wypowiedzi:

"Czytając o tym na czym polegają kolejne stopnie wtajemniczenia można odnieść wrażenie, że to praktyka niemal religijna. Rozszerzanie zdolności pojmowanie świata, zdobywanie wiedzy o "życiu i na drodze do jeszcze większego życia (przekraczającego ciało fizyczne), a także jego wielorakiej natury - na poły śmiertelnej, na poły nieskończonej." Brzmi to jak zaproszenie do scjentologów."

Wolnomularstwa nie można nazwać religią z kilku powodów. Po pierwsze, jest ono zdefiniowane jako ruch nie narzucający żadnemu ze swoich Braci jakichkolwiek poglądów natury metafizycznej i szanujący jego własne, o ile nie kłócą się z podstawowymi zasadami ruchu (co może mieć miejsce w przypadku każdego podejścia fundamentalistycznego i nienawistnego). Jednocześnie, wolnomularstwo zachęca każdego człowieka do szczerości wobec własnej religii i do poszerzonej refleksji duchowej, nie pytając go jednak o jej wyniki ani ich nie sugerując. Są to istotne różnice w stosunku do religii, które w swoim masowym wydaniu opierają się na dogmacie, wymogu przyjęcia konkretnych rozwiązań oraz wyraźnym wyborze jednego kultu w opozycji do wszystkich innych (np. dla hierarchów nie do pomyślenia jest aby ktoś był jednocześnie Chrześcijaninem i Muzułmaninem).

Wolnomularstwo jest raczej przestrzenią umożliwiającą swobodną konstrukcję metafizyczną w oparciu o osobistą interpretację jego symboli. Rytuał i wtajemniczenia masońskie stwarzają tę przestrzeń, odgradzają Świątynię od chaosu świata zewnętrznego i prowadzą do skupienia na wewnętrznym, duchowym charakterze egzystencji, który jest uważany za uniwersalny fakt. Te rytuały i symbole mają na tyle uniwersalny charakter, że człowiek inteligentny i refleksyjny nie ma problemu z odniesieniem ich do wyznawanej przez siebie religii, filozofii czy poglądu metafizycznego i zinterpretować tak, by zintensyfikować własne, indywidualne przeżycie czegoś, co czasem nazywa się "tajemnicą rytuału".

Dlatego, gdy czasem będę pisał o swoich przemyśleniach odnośnie duchowych implikacji symboli wolnomularstwa (np. wspomniana nieśmiertelność duszy), proszę traktować to jako wyłącznie mój własny, indywidualny konstrukt i moje prywatne wnioski.

"Nie mówiąc już o tym, że kłócić się to może z wielkimi systemami religijnymi. Wolnomularze głoszą neutralność światopoglądową ale loże o rytach konserwatywnych w praktyce otwarte są jedynie na część denominacji protestanckich bądź deistów. Katolikom przystępować do nich w praktyce nie wolno, idee wolnomularskie kłócą się z Islamem, ideologie dalekowschodnie nie podzielają wiary w Wielkiego Architekta o różnej maści ateistach i agnostykach nie wspominając..."

Może (kłócić się), ale nie musi. To zależy od stylu wyznawania wielkiej religii. Wolnomularstwo jest zakazane przez najbardziej ortodoksyjne i fundamentalistyczne odmiany wielkich religii - w niektórych państwach arabskich przynależność do niego była karana śmiercią, jest też ona zakazana w ortodoksyjnych środowiskach żydowskich. To samo tyczy się najbardziej ortodoksyjnych nurtów w katolicyzmie. Wolnomularstwo nie pasuje do nikogo, kto uważa którąś z religii za jedyną słuszną drogę do Prawdy i jest to dość logiczne, skoro mówi ono o równości religii i ludzi. Ludziom, dla których religią rządzi, tak jak w biznesie, zasada konkurencji, wolnomularstwo faktycznie może wydawać się realnym zagrożeniem. Powstaje jednak pytanie, na ile religia pojmowana w sposób fundamentalistyczny, nienawistny i skierowany przeciw bliźnim jest faktycznie bliska swoich własnych korzeni! Odpowiedź na to pytanie należy jednak do każdego z nas we własnym sumieniu.

Jeśli chodzi o przystawalność religii i wolnomularstwa wystarczy wspomnieć, że olbrzymia większość masonów w Turcji to muzułmanie. Dla katolików, w czasach prześladowań w Anglii, loże były miejscem schronienia, dialogu i pomocy. Wielki Architekt jest symbolem - nie jest powiedziane, że musi być interpretowany jako osobowy, monoteistyczny bóg - dlatego do lóż należy wielu hinduistów czy buddystów. Gdy pod koniec XIX w. w Chicago odbył się Parlament Religii, przedstawicielem Indii i świata hinduizmu był wolnomularz Swami Vivekananda, jeden z pierwszych popularyzatorów metafizyki indyjskiej na Zachodzie. W piękny sposób mówił on o braterstwie ludzi i religii, o jednym Bogu i o wielości ścieżek do Niego. Sposób, w jaki przedstawiał własną religię, był w swoim duchu niezwykle wolnomularski...!

Osobiście nie widzę więc, jak wolnomularstwo miałoby kłócić się z którąkolwiek wiarą ani też nie czuję, by mnie albo komukolwiek z Braci, których znam, cokolwiek narzucało. Wręcz przeciwnie - inspiruje, pogłębia i zachęca. Tym bardziej, że duchowy pierwiastek, symbolicznie nazywany Wielkim Architektem (co jest aluzją do murarskiej symboliki wolnomularstwa, a nie sugestią jakiegoś konkretnie nacechowanego bytu), jest konstytucyjnie określony jako fundament ruchu (z wyjątkiem niektórych nurtów nieregularnych).

7 komentarzy:

  1. Panie Bartoszu, napisał Pan: "Wielki Architekt jest symbolem - nie jest powiedziane, że musi być interpretowany jako osobowy, monoteistyczny bóg - dlatego do lóż należy wielu hinduistów czy buddystów". Tyle tylko, że to się kłóci z treścią ulotki zamieszczonej na stronach WLNP, która mówi: "Należy tu dodać wyjaśnienie, dotyczące pojęcia Wielkiego Budownika Wszechświata, które głosiło ono od niepamiętnych czasów. Jest on Stworzycielem i to bez dwuznaczności lub wybiegów panteistycznych lub immanentystycznych. Nie jest symbolem. Mówiąc krótko, Wolnomularstwo regularne jest teistyczne". Kto ma rację?

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam i dziękuję za bardzo dobre pytanie. W praktyce każda obediencja sama rozstrzyga, jak rozumie Wielkiego Architekta. Niektóre z nich bardziej zawężają grono wierzeń, które mieszczą się w kategorii "Wielkiego Architekta". Inne - nie robią tego wcale. Ja osobiście jestem przedstawicielem tego ostatniego poglądu i uważam, że jest on najbardziej zgodny z duchem Wolnomularstwa. Również niektórzy współtwórcy kształtu Konstytucji WLNP potwierdzili mi, że taki był zamiar w przypadku naszej obediencji. Nie każdy się z tym zgodzi, dlatego zaznaczam, że wypowiadany pogląd jest wyłącznie mój. Proszę zwrócić uwagę na wstęp do tekstu, który Pan/Pani zacytował(a):

    "Obecny kształt i treść broszury jest pierwszym ciosaniem, pierwszą wersja dokumentu, który nie został jeszcze zatwierdzony przez Zgromadzenie Wielkiej Loży. Został opublikowany na stronie WLNP aby skonsultować treść z osobami zainteresowanymi Wolnomularstwem, a także z kandydatami."

    Jak z powyższego wynika, broszura ta nie jest oficjalną wykładnią WLNP. Choć prawdopodobnie spora część polskich wolnomularzy jest monoteistami pasującymi do opisu z broszury, spotkałem też takich, którzy deklarują poglądy inne. Całe szczęście od nikogo nie wymaga się wyjaśniania zawiłości swoich poglądów religijnych. Może wprawdzie paść pytanie "kim jest dla Pana Bóg", jednak jego celem jest - tak jak w przypadku innych pytań - zbadanie wrażliwości wewnętrznej kandydata oraz głębi jego myślenia - nie zaś sprawdzenie, czy ma podobne poglądy co pytający.

    Jeśli WLNP kiedyś oficjalnie orzeknie o "kształcie Wielkiego Architekta", wówczas zmuszony będę napisać, że powyższy wpis w blogu jest nieaktualny. Dopóki tak się nie stanie, pozostaje wpis, że obediencja "odstępuje od jego dalszych określeń" - i taki jest, znany mi, stan na dzisiaj.

    Proszę jednak nie pytać mnie "kto ma rację", bowiem nie jestem żadnym autorytetem, który miałby takie sprawy rozsądzać. W związku z ostatnimi dyskusjami z jednym z Czytelników, po raz kolejny przypomnę, że prezentowane opinie są wyłącznie moje :-), blog zaś jest zbiorem prywatnych przemyśleń.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dodam jeszcze komentarz, że we fragmencie "nie jest powiedziane, że musi być interpretowany jako osobowy, monoteistyczny bóg - dlatego do lóż należy wielu hinduistów czy buddystów" zakradła się nieścisłość - oczywiście duża część, o ile nie większość hinduizmu jest monoteistna. Większy problem dotyczy buddyzmu, który jest w dużej mierze nie-teistyczny. Tym samym trafia on do kategorii "trudnych pytań". Osobiście zdaje mi się jednak, że buddysta nie powinien mieć problemu z przyłączeniem do Loży.

    Między innymi dlatego, że określenie, czy ktoś może - ze względu na swoją religię - przynależeć do ruchu uznającego *zdefiniowanego* Wielkiego Architekta, mogłoby otworzyć bezdenne i niekończące się dyskusje teologiczne, a tego właśnie Wolnomularstwo stara się z całych sił uniknąć. Jak pokazuje praktyka, Wielki Architekt nie może więc być definiowany.

    OdpowiedzUsuń
  4. "Są to istotne różnice w stosunku do religii, które w swoim masowym wydaniu opierają się na dogmacie, wymogu przyjęcia konkretnych rozwiązań oraz wyraźnym wyborze jednego kultu w opozycji do wszystkich innych (np. dla hierarchów nie do pomyślenia jest aby ktoś był jednocześnie Chrześcijaninem i Muzułmaninem)."

    Panie Bartoszu, to nie tylko dla hierarchów, nie do pomyślenia jest. Nie można być jednocześnie Chrześcijaninem i Muzułmaninem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Poprzedni komentarz wpisał;
    -Budowniczy

    OdpowiedzUsuń
  6. " Tym bardziej, że duchowy pierwiastek, symbolicznie nazywany Wielkim Architektem (co jest aluzją do murarskiej symboliki wolnomularstwa, a nie sugestią jakiegoś konkretnie nacechowanego bytu), jest konstytucyjnie określony jako fundament ruchu (z wyjątkiem niektórych nurtów nieregularnych)."

    Panie Bartoszu, Jakież to w ruchu wolnomularskim, są "niektóre nurty nieregularne" ?

    -Budowniczy

    OdpowiedzUsuń
  7. Panie Budowniczy,

    Dziękuję za głos. Jak sam Pan widzi - trudne jest to do pomyślenia. Wynika to ze stylu funkcjonowania wielkich religii, które opierają się na zasadzie wyboru i przeciwstawienia. To właśnie miałem na myśli dowodząc, że wolnomularstwa nie powinno się traktować jako kryptoreligii - jak twierdzą niektórzy krytycy ruchu.

    Poniższy wywód nie dotyczy tematyki tego bloga, ale nasuwa mi się wobec Pana wypowiedzi. Idąc dalej tym tokiem uważam, że taki stan rzeczy [przeciwstawność wielkich religii] wynika nie z "prawdy o wszechrzeczy", lecz właśnie stąd, jak hierarchowie i inne autorytety definiują religię od zarania dziejów - w różnych celach. Uważam też, że tak być nie musi. Istniało i istnieje wiele interpretacji nauk chrześcijańskich czy muzułmańskich i wszystkich innych. Tak, jak w islamie istniały nurty opierające swoje nauki o system neopitagorejczyków (od nich przejęli termin "falsafa" - od naszej "filozofii"), oznaczający rodzaj filozofii nieoddzielnej od religii, tak samo istniały nurty bardzo blisko chrześcijańskich gnostyków (wielu mistyków muzułmańskich i chrześcijańskich twierdziło, że mają na myśli dokładnie to samo - chociażby Ibn Arabi). Również Swami Vivekananda, o którym pisałem, twierdził, że dla hinduisty istnieje tylko jedna religia, bowiem jest jedna ludzkość i jeden Bóg. Hinduizm, islam czy chrześcijaństwo były dla niego gałęziami tej "jednej religii".

    Są bardzo różne odmiany każdej wielkiej religii, skrajnie różnie podchodzące do kluczowych spraw.

    Gdyby religie świata nie zawierały wspólnej prawdy (w różne sposoby), co dziś coraz częściej jest dyskutowane, trudno by było uwierzyć którejkolwiek z nich, dlatego myślę, że tego typu dyskurs jest korzystny dla każdej religii, zwłaszcza w ich wspólnej walce przeciwko materializmowi i zagubieniu w "rzeczach tego świata".

    OdpowiedzUsuń